Materialnych śladów eksploatacji przez Walończyków karkonoskich bogactw pozostało sporo w górach. Najbardziej znane są jednak pozostawione przez nich zapiski opisujące drogi do miejsc zasobnych w skarby ziemi, zwane dzisiaj „Księgami walońskimi". Najstarszy z tych opisów pochodzi z XV wieku i może być uznany za swego rodzaju przewodnik po Karkonoszach. Opisy te są jednak bardzo pogmatwane i tajemnicze, aby osobom postronnym nie ułatwić dotarcia do odkrytych
miejsc. Innym rodzajem informacji pozostawionej przez Walonów są tzw. „znaki walońskie". Najbliższe od Karpacza znajdują się na Skalnym Stole powyżej Sowiej Doliny. Wyryto tu na skale: „trzy zagadkowe litery, dwa narzędzia górnicze i mały krzyżyk". Podobnych znaków w Karkonoszach spotkać można więcej. Dziś jednak nikt nie wie na pewno co one oznaczają. Walończycy stali się prekursorami górnictwa karkonoskiego, które, wraz z innymi czynnikami, z czasem doprowadziło do zasiedlenia
tych gór. Już przed wiekami Karkonosze były uważane za Królestwo Rzepióra, nad którym sprawuje on despotyczne rządy, wykorzystując w tym celu potężne siły przyrody. Stolica tego fantastycznego państwa znajdowała się, według świadectwa trutnowskiego kartografa "malarza i opisywacza granic" mistrza Szymona Huttla, w pobliżu Śnieżki ,w bezpośredniej bliskości skały Słonecznik, ponieważ tam umieścił on na wykonanej przez siebie panoramie Karkonoszy napis: "Rubenzagels
nest" /Gniazdo Ducha Gór/ oraz jego podobiznę, prawie identyczną z tą ze słynnej mapy Helwiga. Natomiast z zapisanych jeszcze w XVII wieku podań wynika, że Wielki Staw, mimo iż był terenem walki Rzepióra z Królem Morskim, czy jak kto woli Wodnikiem, być może o panowanie nad górami, stał się on jednak z czasem miejscem jego wypoczynku, gdyż tańczył tam
w przebraniu złotej rybki w towarzystwie innych ryb, a zimą raczył się jazdą po zamarzniętej tafli stawu w saniach ciągniętych przez groźnego dzika.Obecnie Rübenzahl musi się dzielić swoją władzą nad tym terenem z burmistrzem Karpacza, ponieważ jego siedziba i tereny rekreacyjne znalazły się w granicach administracyjnych miasta, a jakby tego było mało, to codziennie przez cały niemal rok jest narażony na goszczenie w swojej siedzibie tysięcy turystów, którzy wybierają to miejsce za cel górskich wycieczek.Warto więc się przyjrzeć, w jaki sposób doszło to tego bezprecedensowego pozbawienia części władzy jednego z najpotężniejszych władców górskich obszarów Śląska.
|