Korzyści płynące z obsługi rozwijającego się ruchu turystycznego czerpali nie tylko właściciele
bud pasterskich położonych w bezpośredniej bliskości Śnieżki i Śląskiej Drogi, ale również zwykli mieszkańcy Karpacza ,Karpacza Górnego,Wilczej Poręby,Płóczek. Dostarczenie działającym w Karpaczu laborantom odpowiedniego surowca do wyrobu ziołowych leków, wymagało od ludzi trudniących się tym procederem docierania do najbardziej odległych i niedostępnych miejsc położonych niejednokrotnie wysoko w górach. Konieczność wykorzystywania łąk i pastwisk leżących na głównym grzbiecie Karkonoszy powodowała że miejscowa ludność dokładniej poznawała górskich okolice, stąd tylko krok do uzyskania przez mieszkańców ówczesnego Karpacza kolejnej możliwości zdobywania dodatkowych dochodów z obsługi ruchu turystycznego. Pierwszymi przewodnikami byli właściciele budy Hampla czy też budy Schlingela.Również w miejscowościach takich, jak Cieplice, Podgórzyn, Sosnówka, czy z czasem Karpacz będących punktami, w których rozpoczynano wędrówkę na Śnieżkę, można było znaleźć mężczyzn gotowych za odpowiednią opłatą podjąć się doprowadzenia klienta w wybrane przez niego miejsce. Znamy nazwiska pierwszych przewodników działających w Karpaczu i okolicach. Byli to: Gottfried Hartmann zagrodnik z Karpacza, Friedrich Gäbel ze Ściegien, czy też Dawid Fiebiger z Podgórzyna. Do obowiązków ówczesnego przewodnika należała przede wszystkim znajomość drogi, trasy marszu ,jak również niesienie bagażu podróżnego oraz gra na instrumencie podczas postojów w celu umilenie podróży. Nieraz zdarzało się, że wiedza wynajętego przewodnika była znikoma lub na tak niskim poziomie, iż nie potrafił on wymienić nawet nazw szczytów górskich widocznych podczas wędrówki. Przewodnictwo nie było wówczas traktowane jako zawód, lecz bardziej jako zabawa lub rozrywka, a przede wszystkim jako dodatkowe źródło dochodów i z tego powodu bardzo często dochodziło do starć pomiędzy tragarzami lektyk a przewodnikami. Za dwudniową wycieczkę przewodnik w latach 90. XVIII wieku, wiodąc turystów ze Ścięgien przez Karpacz do Budy Hempla na Śnieżkę i z powrotem, otrzymywał około 16 groszy.
31 sierpnia 1697 roku poddani hrabiego Krzysztofa Leopolda Schaffgotscha, wypełniając znów tak przez siebie znienawidzone feudalne zobowiązania, tym razem wnieśli swego pana na specjalnie przygotowanym i przystosowanym krześle na szczyt Śnieżki. Jest to pierwsza wzmianka o zastosowaniu lektyki jako środka transportu na górskich drogach i bezdrożach Karkonoszy. Wydarzenie to było na pewno wskazówką pokazującą tutejszym góralom, jak można zarabiać na pojawiających się w górach
utrudzonych turystach. Skwapliwie skorzystali oni z tej możliwości dodatkowego zarobkowania nawet do tego stopnia, że toczyli regularne pojedynki na pięści w walce o klienta. Co ciekawe- równocześnie bardzo poważnie traktowali oni swój warsztat pracy, ponieważ nawet znienawidzony obowiązek odpracowywania przez wszystkich przewodników i tragarzy lektyk jednego dnia w roku przy budowie i naprawie górskich dróg oraz ścieżek, chcieli wykorzystać do naprawy i ulepszenia stanu sieci tras
wiodących na Śnieżkę. Czyżby kolejny paradoks historii ? |